Playlist

12 października 2012

Z zewnątrz, w środku


Z zewnątrz to tekst o niczym, ale u mnie, w środku, to najlepsze love story świata

Z zewnątrz wygląda dobrze, nawet bardzo, wiem. Jednak tutaj, w środku, to nie takie wesołe jak się wydaje. W dzisiejszych czasach, cóż, wielu ocenia pochopnie. Nie liczą się wypowiadane słowa, liczy się uśmiech, który ma ukryć ich znaczenie. Skutecznie. Nikt nie drąży, nikt nie widzi. Spieszą się, nie zastanawiają, ale obstają wciąż przy swoim. ‘Mam rację’ mówią ‘Jestem pewien’. ‘Pomyśl, przecież…’ ‘Nie!’ przerywają ‘Nie ma nad czym myśleć’. Kropka.
Przyjemna atmosfera, lekkie słowa. ‘Co powiedziałeś?’ ‘Nic’, ale ja wiem. Lepiej wiem i mocniej wiem niż Oni wszyscy, tam, blisko. Ja, tutaj, na zewnątrz, wiem doskonale.
Jednej nocy usłyszałam coś co było tylko kolejną bolesną prawdą ubraną w odświętny, schludny strój szczęścia. Zamknęłam oczy. Słyszałam ją już wcześniej, już wiele razy, ale w rzeczywistości nie słyszałam nigdy. ‘Co powiedziałeś?’ ‘Nic’, znów, ale zmusiłam aby powtórzył. Kolejny i kolejny raz. I jeszcze jeden. I jeszcze, a z każdym kolejnym powtórzeniem słyszałam bardziej. Głośniej i wyraźniej. Słowa otaczały mnie długo, a ja, tej nocy, tak cholernie je czułam. Rozumiałam każde zdanie, ciążył mi każdy urwany oddech. Prawda była we mnie. Przywdziała swój normalny strój odsłaniający sine przedramiona i podkrążone oczy. Czułam ją, tak cholernie ją czułam. Tak cholernie była we mnie.
I tak cholernie we mnie pozostała, już na zawsze, jak mniemam, a nawet więcej, bo z każdym dniem co raz bardziej.
‘Co powiedziałeś?’ ‘Proszę, przestań już’, czyżby zabrakło panu siły na kolejny uśmiech? Nie jest potrzebny, ja już wiem, tak bardzo, tak straszliwie, namiętnie wręcz wiem. ‘Czemu wciąż się boisz?’. Przecież nadal widzę w tych podkrążonych oczach piękno. Przecież te sine ramiona nadal są dla mnie najbezpieczniejszym i najcieplejszym schronieniem na świecie. Przecież nie mogę Ci tego powiedzieć. Przecież wiesz. Przecież to prawda w swoim najpiękniejszym wydaniu. Tym prawdziwym.
Nadal mówią, że wiedzą lepiej. Mówią, będą mówili, a zawsze, szkoda wielka Kochani, będzie to ogromna pomyłka.
‘Wesoło, lekko i przyjemnie’ słyszę na każdym roku. Tak się zdaje, racja, na pierwszy rzut oka, czasem i na drugi. Te pierwsze dwa są zawsze omylne, zawsze pobieżne. Od reguły są wyjątki, oczywiście, racja, racja, nie rzucajcie we mnie błotem. Często ten trzeci, ale również rzadko, najczęściej i setny nie pomoże, bo słowa, dla Nich, zawsze będą za uśmiechem. A jednak. A jednak.
Z zewnątrz to ‘wygląda dobrze’, tak mówią. Jednak tutaj, w środku, to nie takie wesołe jak się wydaje.
To nie tylko słowa, to historia. Bardzo smutna historia, historia, którą powinien znać każdy z nas, aby lepiej zrozumieć życie. Czasem, patrząc na Nich w to wątpię. Nie, Oni nie powinni jej znać. Nie, nie zrozumieliby lepiej, w ogóle by nie zrozumieli. Nie potrafią słyszeć słów, nie potrafią złożyć ich w całość. Nie zasługują na poznanie jej, wyłożonej, na tacy, podsuniętej pod nos.
To historia człowieka, który przez całe życie gonił za czymś, czego nie można dopaść. Nie wiedział co wciąż mu się wymyka, co przecieka między palcami. Nie wiedział czego tak usilnie pragnie.
Widziałam ich, w całym tym zamieszaniu, w centrum cyklonu, w centrum burzy. Szamocząc się, wyrywając przeciwnikom i drwiąc z nich, pędząc dalej bez zabezpieczeń. On nagle obrócił się, przystanął. Zdezorientowany, zagubiony. Chciał aby słowa zabrzmiały donośnie, chciał dalej krzyczeć, ale nie potrafił. Spuścił głowę i przygryzł wargi. Cicho, niepewnie. ‘Przypomnij mi proszę… O co właściwie walczymy? Zapomniałem. Znowu zapomniałem.’.
Nie zapomniał, nie znowu. Nigdy nie wiedział.
Ja też nie wiem, nie znam odpowiedzi. Nie mam odwagi poprosić, z resztą prośba i tak nic nie zmieni. ‘Zatrzymaj się, pomyślmy, proszę’ powtarzam bezsensownie w myślach.
On rusza dalej, chce dogonić… Chce dogonić wszystko, ‘wszystko musi trwać!’.
‘Żegnaj’ szepczę i już rozmyślam nad tym, jakie pytanie zada mi następnym razem.

Siedzimy naprzeciwko siebie, z nogami złączonymi w kolejnym wymyślnym splocie, sklasyfikujemy go w naszej książce jako ‘zaawansowany’. Jest ciemno, pusto. Palimy papierosy, a gęste kłęby dymu unoszą się aż do sufitu. Uśmiecham się, delikatnie, wcale nie chciałam tego uśmiechu, ale jest prawdziwy – pojawił się sam. On również się uśmiecha, owija kosmyki moich włosów wokół swojego palca. Opieram swoje czoło na jego ramieniu, oddycham powoli. Rozmawiamy, cichymi, spokojnymi głosami. Spójni, tak bardzo blisko, tak bardzo jednością.
Uważa, że dąży tylko do upadku, do wielkiego upadku z wysoka, z wielkim hukiem.
‘Nie’ mówię ‘To nie koniec, to początek’.
Trzyma dłoń na moim biodrze.
‘…bo zawsze kiedy Cię wołam, mam pewność, że gdzieś tam jesteś, że odpowiesz’.
Kiedy po raz kolejny niszczy swoje życie, nie chce wracać, znów unosi się wprost do nieba, ja nadal go kocham. Wprost do nieba, a jednak upada. Upada niżej niż kiedykolwiek, za każdym razem niżej, niżej. Znów nie wie za czym goni, lecz rzuca się w pogoń. Znów jest zagubiony, lecz ciągle prze naprzód w rzeczywistości oddalając się od tego co mogłoby zapewnić mu szczęście. Ucieka nie wiedząc przed czym, goni nie wiedząc co.
Ta pogoń nigdy się nie skończy.
Ta historia wcale nie tak wesoła jak wydaje się z zewnątrz, ale ja o nie dbam o Nich, o ‘z zewnątrz’.
Znam wszystkie rozdziały, rozumiem każde słowo. Czuję prawdę, czuję ją w sobie. Oddalam się i znowu to czuję, tak cholernie to czuję.
Tutaj, w środku, to smutna historia.
Historia o nas, o ludziach, którzy całe życie desperacko walczą, ale tak naprawdę mają pełną świadomość, że to do niczego nie prowadzi. Nigdy nie dosięgną szczęścia, nic nie może ich zaspokoić.
Każdej nocy płaczemy wołając do Boga.
‘Dokąd zmierzam, Jezu, powiedz mi choć Ty, dokąd zmierzam?’
Nie doceniamy, nie znamy uczucia spokoju, ani zadowolenia. ‘Więcej, więcej, dajcie mi więcej!’ ‘Czego więcej?’ ‘…’.
Tutaj, w środku, wiemy, że to piękna historia.
Po każdym, pełnym biegu dniu, spotykamy się. Siedzimy blisko, na kanapie, trzymając się za ręce i szukając celu swojego życia. Za każdym razem kiedy go nie znajdujemy, z rozpaczą i desperacją, gotowi do kolejnego zerwania się z miejsca i rzucenia dalej, spoglądamy na siebie.
Pomimo tego, pomimo tamtego. Pomimo wszystko widzę w jego oczach to znajome ciepło. Wiem, że nie musi być dobrze. Wiem to i on wie, dlatego nie mówimy.
Wiem, że chociaż nie musi być dobrze, to znajome ciepło pozostanie w jego oczach.
Wiem, że będzie mnie kochał. A ja będę kochała jego.
Wiem to i on wie, to lubimy mówić.
Bo warto przypominać sobie, że jest w życiu coś stałego, coś co nie przeminie. Coś prawdziwego, coś co sprawia, że warto się zatrzymać i stracić pierwszą pozycję w pościgu za fałszywym szczęściem.


Warto, a może i nie